Las KIM-U

czyli przygoda dla wszystkich


#1 2010-11-13 18:34:21

kasiapl27

Administrator

Call me!
Zarejestrowany: 2010-11-13
Posty: 24
Punktów :   

Klub Istot magicznych

Do czytania bardzo pasuje http://www.youtube.com/watch?v=jsYcRSNL … related]to

To było tak:
Kusia:
Jak zwykle udała się na polowanie. Tym razem złapała jednorożca. Oczywiście pół zaniosła gargulcowi, po czym zmaterializowała się w swej jaskini ,lecz poczuła nową istotę.Ciekawska Kusia szła tropem i ujrzała na dachu zamku innego Wilkołaka .To był Vicarris  ~"kolejny przybłęd psujący reputacje. Jak nie odejdzie trzeba wybić wioskę i się przenieść"~pomyślała po czym teleportowała się na swoje ziemie

Vicarris:
Siedział na dachu starego zamczyska, rozglądał się za swoją ofiarą. W pewnym momencie stwierdził że ktoś go obserwuje... Ale oczywiście akurat teraz pojawiła się idealna ofiara. Poseł królewski ~hmm. ciekawe czego ktoś taki, szuka w takiej dziurze~ Nie było czasu na rozmyślania, strzałka załatwiła sprawę... ~teraz tylko odkazić i można brać się za ucztę...~ Po czym wziął ciało i zaniósł do swojej jaskini.

Tokashi:
Po długotrwałym treningu postanowił przenieść się w inne miejsce. Bez jakiegokolwiek odpoczynku ruszył w kierunku polany.
Gdy znalazł się już na miejscu zaczął bacznie obserwować otoczenie. Następnie nastawił uszu, po czym zaczął kontynuować wcześniej wykonywaną czynność.

Vicarris:
Po posiłku udał się, na trening. Trenował przez 8 godzin, i przypomniał sobie o dziwnym stworzeniu, które go obserwowało. Postanowił udać się na poszukiwania, zapewne jakiegoś młokosa, który nie miał co robić.

Kusia:

Z pełnym brzuchem chce się spać wiec zasnęła jak kamor.Po obudzeniu się pomyślała że trzeba wytropić przybłędę i sprawdzić co i jak. Podczas przechadzki po mieście by znaleźć choćby trop pod postacią człowieka spojrzała się na ogłoszenia, i aż złapała się za głowę. Ogłoszenie obwieszczało"zaginął poseł króla Włodimierz. prawdopodobnie został upolowany przez wilkołaka"~ No pięknie. trzeba jak najszybciej znaleźć przybysza... ~


Vicarris:

Udał się do wioski, ale nie pod postacią człowieka biegł po dachach, więc i tak zobaczenie go graniczyło z cudem, zobaczył kobietę przyglądającą się tablicy ogłoszeń... przybrał postać człowieka, -Witam szanowną panią, co tu sprowadzę tak piękną osobę, wcześniej pani nie widziałem...-

Tokashi:
Usłyszał dziwne szmery, odgłosy, szelesty, co nie dawało mu się skupić, więc postanowił sprawdzić skąd dochodzą te dziwne dźwięki. Po chwili zobaczył krwawą walkę jakiś magicznych stworzeń, pomyślał: "Zostanę tu jeszcze trochę, może nauczę się czegoś od nich". Następnie spoczął i zaczął obserwować całą zaistniałą sytuację.

Kusia:

Od razu rozpoznała wilkoczłeka.Jako iż teraz rozesłała zapach ludzki zawiało Vicarrisa lekko słodkawym, przyjemnym, kobiecym zapachem-Witam pana. Jestem żoną Włodimierza który został zamordowany.(rozpłakała się) Panie tyle lat mój mąż przyjeżdżał tu, a teraz widzę ogłoszenia "został zamordowany przez wilkołaka." może dlatego że w tym roku nasze sarny były chudsze i zjadł i sarnę i mego męża(płacze) przyjechałam kupić te tanie kryształy ale zobaczyłam te ogłoszenia(szloch).-opowiedziała do czym zanosząc się szlochem odbiegła.

Themiro:
Udał się na polowanie.

Snajper
Zadziwiony widokiem tylu wilkołaków skrył się na dziedzińcu , gdzie czekał na odpowiedni moment do ataku.

Kusia
Uciekła do lasu pozbywając się woni. Usłyszała piski i krzyki .zmaterializowała się prawie na ogonie Tokashiego, czego nie zauważył. Wiec zaczęła oglądać walkę Gryfa z Mantykorą

Tokashi:
Przyglądając się czujnie walce, zauważył coś jeszcze na polu bitwy.
- "Co ta mała istotka robi w samym środku tego zamieszania?" - przeszło mu przez myśl.
Przelęknione stworzenie było wręcz przytulone ze strachu do pobliskiej brzozy, ale o dziwo nie uciekało, więc wilkołak pomyślał:
- "Z tego co widzę żadne będące tu zwierzę nie przypomina tej istoty, więc najprawdopodobniej z przerażenia nie może się ruszyć".
Po chwili, gdy spostrzegł, że magiczne stworzenia nie uważają na to co robią, postanowił pomóc istocie.
Pojawił się przed nią, wziął ją na łapy i niezauważalnie znikł z splamionej krwią ziemi.

Kusia:

To już cudem Tokashi nie zauważył Kusi.Ta ciągle teleportowała się za nim ,bo to co wilkołak trzymał w łapach wyglądało na młodziutką chimerę

Tokashi:
Wyciągnął łapę w bok, zatrzymując ją przed samym pyskiem Kusi. Po czym spojrzał w oczy wilkołaczki i skinął łbem na nie.
Następnie ponownie rozprysł się w powietrzu.

Kusia:

~Tokashi jest tak szybki że ledwo czuć trop, ale chimerkę czuje mocno. Gdzie on ją niesie? czy on nie wie, że matka czai się w pobliżu i szuka dziecka?~ Biegła za tropem i gdy była blisko wyciągnęła łapę i powiedziała -stój-

Vicarris:
~Niedobrze chimera jest niedaleko, będzie walka~ po czy pobiegł na poszukiwanie chimery. W poszukiwaniu chimery natrafił się na wilkołaka z malutką chimerą na rękach ~To wiele wyjaśnia...~
- zostaw ją głupcze! Przez ciebie chimera pojawiła się niedaleko, widzę że jesteś silny ale z chimerą nie dasz rady, a malcowi nic nie będzie matka się nim zaopiekuje.

Kusia:

Wychodzi z za pleców Tokashiego i wydziera się na Vicarrisa:-JA TO MU CHCIAŁAM POWIEDZIEĆ! PIERWSZA BYŁAM!-

Vivarris:

-jakbyśmy czekali aż tu dojdziesz już by go pożarła chimera, a to jest po prostu poważna sprawa ...- Odpowiada zszokowany nagłym krzykiem bez powodu.

Kusia:
~Uspokój się nie możesz ich zabić~ Ja mówiłam mu żeby się zatrzymał!(warczy)Grr! ja tu mam w Ogóle teren Futrzaku!!

Vicarris:
Odchodzi trenować mianowicie walkę wręcz z jakimś niedźwiedziem

Kusia:
Biegnie do królewskiego grodu. Wchodzi do zamku. Idzie przed króla,straszy go przez co on obiecuje jej pokarm.Wraca do Vicarris'a-Wilku, co dziennie będziesz dostawał ludzi za pokarm. zgadzasz się?

Snajper:
Nie wiedząc co robić uciekł do pobliskiej łąki gdzie spotkał małe stworzonko , a mianowicie smoka. Był przepięknie wtopiony w krajobraz drzewa.Snajper postanowił, że się nim zaopiekuje, gdy nagle zza krzaków wyskoczyła chimera.Gargulec skamieniał a smoczek zniknął.Chimera pomyślała że to posąg i poszła na dalsze poszukiwanie dziecka.Gargulec postanowił gonić chimere i tak też zrobił...

Kusia:
Nie czekając na odpowiedź podała mu współrzędne polany na którą przychodzić będą ludzie.W drodze do domu wyczuła chimerę.Zmaterializowała się przy twarzy gargulca i spytała się -dobry był chociaż jednorożec?- po czym znikła. wyczuła Tokashiego i poszła za tropem.Był w drodze do Vicarrisa. Wyprzedziła czarnego wilka i stanęła przy Vicarris'ie

Tokashi:
Spoglądnął na wilkołaki, mówiąc: "Skąd możecie wiedzieć, że to chimera, skoro nie otworzyłem nawet dłoni?" Spojrzał na łapę, widząc wystającą głowę istoty. Domyślił się iż wilkoczłeki wprowadził w błąd, gdyż mogli pomyśleć, że to lwi łeb chimery, więc rzekł: "Wasz węch was zwiódł." Po tych słowach otworzył łapę i przybliżył ją do ślepi wilkołaków:http://img.webmd.com/dtmcms/live/webmd/consumer_assets/site_images/articles/health_tools/taking_care_of_kitten_slideshow/photolibrary_rf_photo_of_kitten_sleeping.jpg

Po czym dopowiedział: "Macie szczęście, żeście go nie obudzili. Nie mogłem go tu zostawić śpiącego, wtedy byłby skazany na śmierć. Później go wypuszczę, a chimera musi atakować z jakiegoś innego powodu."
Następnie się ulotnił.

Kusia:

-Ja nie kierowałam się tylko węchem. A poza tym chimera rozsiewa wszędzie swój zapach, więc może to nas zmyliło. -Kusia znowu zaczyna łazić za Tokashi'm krok w krok.

Snajper:
Jednorożec smakował , teraz mam zamiar zwołać wszystkich .
^ po kilku-dziesięciu minutach , przy starym dębie zebrali się wszyscy ^
Snajper był zdenerwowany
-Muszę wam coś powiedzieć , nie jestem Gargulcem tylko zmiennokształtnym... Potrafię zmienić się w każdą istotę , której krwi spróbuję.
Zaczął zmieniać się w różne istoty : http://www.google.pl/imgres?imgurl=h...w=1280&bih=565 - mantykorę , http://www.google.pl/imgres?imgurl=h...w=1280&bih=565 Feniksa l l http://www.google.pl/imgres?imgurl=h...:0&tx=62&ty=65 Gryfa l l http://www.google.pl/imgres?imgurl=h...w=1280&bih=565 Smoka l l -i Narazie tyle to dlatego tak zaciekle poluję chciałbym mieć wiele wcieleń...

Tokashi:
Czuł iż wilczyca idzie za nim, więc postanowił zatoczyć krąg wokół niej. Skakał z jednego drzewa na drugie, po czym stanął na przeciw Kusi, pytając: "Dlaczego mnie śledzisz? Wiesz, że to niebezpieczne? Lepiej odejdź". Tym razem zaczekał na odpowiedź wilczycy, iż wiedział, że tak szybko się od niego nie odczepi.

Kusia:
Nagle uderzyła w nią rozpędzona chimera:http://www.joshuabuchanan.com/dragonpit/LOTE/Kerendis/chimera_web.jpg


Themiro:
Po powrocie z polowania, zadowolony ze swych łupów Themiro, chciał udać się na wypoczynek, lecz na swej drodze zauważył nieprzytomną, ranną Kusię. Themiro po mimo swojego czarnego charakteru, nie jest bezduszny zabrał wilczycę w bezpieczne miejsce i opatrzył jej rany.

Snajper:
Po przyznaniu się innym do bycia Zmiennokształtnym obserwował całą sytuację Tokashi'ego z Kusi z góry jako feniks , lecz niestety chyba któreś z nich go zauwarzyło

Tokashi:
- "Mówiłem, że to niebezpieczne" - przeszło mu przez myśl.
Następnie spojrzał na Themiro: "Z nim będzie bezpieczna". Po czym luknął ku górze na przelatującego feniksa i znikł.

Vicarris:

Wyczuł chimerę... ~Dosyć tego czas z nią skończyć, nie mogę się skupić~ Po czym ruszył w w stronę hybrydy. Niedługo dotarł na miejsce , jednym zwinnym ciosem sztyletu odłączając węża od ciała chimery ~hmm... jedna głowa mniej , jeszcze tylko 3...~

Tokashi:
Przechadzając się przez las, natrafił na Vicarris'a. Rzucił celnie jednym ze swych kunai: "Teraz tylko dwie głowy, dasz sobie rade" Po czym ruszył dalej, zbliżając się ku celowi.

Themiro bacznie pilnował Kusi. Rozpalił ognisko, nabrał trochę wody z rzeki, zagotował ją i czekał, aż ranna się ocknie.

Wilczyca obudziła się w kryjówce Themiro. Korzystając z jego nieobecności uciekła.Z piór feniksa znalezionych w kryjówce Sporządziła Eliksir przywracający zdrowie.Poszła zjeść parę ludzi z polany

Themiro zaskoczony sprytem Kusi, poszedł potrenować Siłę, naparzając w worek napchany sianem. Po jednym ciosie worek się rozwalił, więc Themiro stwierdził, że musi znaleźć coś trwalszego. Zaczął walczyć z niedźwiedziami .

Tokashi:
W końcu dotarł na miejsce, otworzył łapę i wypuścił małego kotka na wolność, mówiąc: "No idź, tu będziesz bezpieczny."
Kociak przez chwilę zaczął podziwiać otoczenie, w którym się znalazł, po czym odwrócił się, ale wilkołaka już nie było.
Smutne kocisko zaczęło miauczeć za Tokashi'm, lecz on mimo dobrze słyszalnych odgłosów tzw. skomleń istoty, biegł dalej.
Jednak wilkołak ustąpił z powodu dziwnego uczucia i zawrócił.

Kusia:
Poszła zobaczyć co robi Themiro. Ale to nic ciekawego. Walenie w miśki pf... Nudy.Użyła na jednym czaru przenoszenia.Misiek zaczął lewitowac 2 metry nad ziemią.Wyniosła go po za teren walki i sama zmieniła się w Niedźwiedzia z rogami i zaczęła nim pachnieć. Wybiegła na Themiro...

Themiro sprytnie odskoczył wskoczył na najwyższą z gałęzi na drzewie. ~Co to za niedźwiedź z rogami ?~ - pomyślał.

Kusia:
Walczyli z Themiro długo lecz nikt nie wygrywał wiec Kusia zawołała-Themiro! Nie jesteś taki zły!-przybrała swą postać, Po czym zmaterializowała się przed Kociaka, którego wzięła za chimerę i zaczęła się z nim bawić.Czuła uczucie Tokashiego do kotka i go pilnowała,gdy ten walcząc sam ze sobą powoli zawracał


Gdy pojawił się przed kotem zobaczył Kusię, a miauczenie ustało. Wilkołak spojrzał w smutne i przerażone oczy kociaka, po czym powiedział:
- "Nie myśl, że Cię wezmę ze sobą, będziesz tylko mi zawadzał. Nie jestem takim za kogo mnie uważasz, z natury zabijam wszystko co się rusza." Tu ściszył głos: "A raczej powinienem."
Po tych słowach odwrócił się i ponownie chciał ruszyć w drogę, lecz kotek znów zaczął za nim płakać.
Tokashi zacisnął zęby i stanął na przeciw istoty, chciał skarcić kotka, ale zobaczył jak prosi
Po czym rzekł: "Dobrze przygarnę Cię, bo i tak sam nie zdołasz sobie niczego upolować". Wziął futrzaną istotę na dłonie, a następnie zerknął na wilczycę.

Themiro po krótkim namyśle poszedł szukać lepszego zadania. Kręcąc się tu i ówdzie, nie znalazł sobie zajęcia, poszedł więc do swojej kryjówki i udał się na spoczynek.

Kusia patrzyła to na kotka to Na wilka Po czym rzekła:"Na razie trzeba go karmić mlekiem. Mogę zdobyć mleko jednorożca. Może być?"

Odparł: "Mlekiem? Właściwie co to jest za stworzenie, które nie lęka się wilkołaków?"
Wypowiadał słowa, nie wiedząc o czym mówi. Po czym dodał:
- "To zwierzę jest jakieś inne..., ale wiedz, że nie uratuję żadnego więcej, a już na pewno nie przygarnę."
Przybliżył pysk do kota: "Więc się ciesz, że żyjesz." Tokashi nie okazywał uczuć.

Kusia:
-"To jest ogromny kot. No. Prawie zwykły. wyczuwa uczucia innych. Od razu wiedział że go polubisz Tokashi, ja też to czuję.Musisz go nazwać, A jest samcem. lubi drapać, gryść i niewiadomo co jeszcze...prawie jak ty."- Wilkołaczyca codziennie brała bańkę I napełniała ją mlekiem jednorożca. Przelewała je do Uformowanej siłą buteleczki z dziobkiem z dziurką. Pomyślała sobie 14 dni później:~Trzeba odstawić go od mleka. Matko, ja powinnam zarzynać i obdzierać ze skóry żywcem, a nie opiekować się kotkami!...~

Tokashi:
- Kot? - pomyślał. Nie powiedział już nic więcej do wilczycy, iż wiedział, że Kusia jest nie co zdziwiona tym co mówi.
- Lepiej, aby nie wiedziała. Sam jestem zdziwiony, tym co czynię." - przeszło mu przez myśl.
Po 14 dniach, przychodzi do wilczycy po kota, pojawiając się jeszcze szybciej niż zwykle.
- No chodź młody kocurze, trzeba Cię nauczyć polować" - wziął kociaka i ruszył na polowanie



Viacarris:

-heh dzięki-krzyknął do Tokashi'ego Po czym bez problemu zabił chimerę ~Trening się opłacił- przemknęło mu przesz myśl-tylko jak ja się odwdzięczę Tokashi'emu?... hmm... już wiem~

Po czym jego życie przez dwa tygodnie biegło zwyczajnym tempem... po 14 dniach wytropił Tokashi'ego i powiedział
-Dzięki za pomoc, ... hmm... masz m może ochotę na sparing? a propo wyrzuć te stworzenie nie jest Ci do niczego potrzebne, a jedynie psuje moje zdanie o tobie...

Kusia:
Poszła zobaczyć pierwsze polowanie kotka. Ale szła obok Tokashiego żeby nie było więcej akcji typu "Mamy Cię"

Tokashi:
Po nauczeniu kocura polować, odpowiedział Vicarris'owi: "Masz rację, teraz go mogę oddać w ręce Kusi, a ona zrobi z nim co będzie chciała, lecz musiałem najpierw nauczyć go polować, aby przetrwał w tej dżungli, tylko nie wiem po co podejmowałem się tego zadania. A i nie ma za co." W trakcie oddawania kota w łapy wilczycy dodał: "Niestety nie mam dziś na to ochoty." Znikł we mgle.

Kusia:

Głośno zawarczała.Powiedziała do kota :"Ten wilk nie daje się targać uczuciami, ale nic na to nie poradzę.Nazwę cię Korek."Od tej pory chowała kota przed oczami żyjącymi aż wyrósł na 3 metrowego Kocura.

Nagle zachciało jej się coś zniszczyć. poszła do wioski i rozwaliła połowę chałup. przyniosła jedzenie Korkowi, lecz go nie było.Zaczął coraz częściej znikać na polowanie.Aż w końcu w ogóle przestał przychodzić.

Themiro przez wiele dni nie spotkał żadnej istoty prócz ludzi których zabijał bez namysłu. Pewnego dnia przyszedł do niego wielki 3 metrowy kocur. Przypomniał sobie, że Tokashi opiekował się takim kotem, tylko chyba ciut mniejszym. Chociaż bardzo chciał zabić i zjeść kota, coś jednak trzymało go, aby zaprowadzić go do Tokashi'ego i tak zrobił.
Spotkał go na wielkiej polanie:
~To chyba twoje~ - powiedział bez chwili namysłu. Za nim stał wielki kocur, który gdy zobaczył Tokashi'ego od razu zaczął kręcić się w kółko i miałczeć z radości...

Tokashi:
Ciężko trenował, aż do momentu, gdy ponownie usłyszał podobne dźwięki. Pomyślał:
- "Tym razem się na to nie piszę." Noc pobudzała jego instynkty łowieckie, więc postanowił wrzucić coś na ząb.
Jednak za nim ruszył, spotkał Themiro, który przyprowadził mu wyrośniętego kocura.
- "Nie znowu on" - przeszło mu przez myśl.
- "Themiro, proszę jeśli możesz zaprowadź go do Kusi" - odparł.

Kusia:
Wyłoniła się nagle zza krzaków " Tokashi! To ciebie on lubi! On wie że jest twój.Brakuje mu ciebie!" Korek jakby zgadzając się zamiauczał.


~Jak wolisz ~ - Odpowiedział Themiro.
Themiro mógł biec swoim tempem ponieważ wyrośnięty kot biegał dość szybko, już w kilka minut dotarli pod kryjówkę Kusi, lecz jej tam nie zastali.
~Wydaje mi się, że znajdziemy ją gdzieś na polowaniu~ - Powiedział Themiro słysząc w odpowiedzi jedynie *miau*. Szukali wilczycy około godziny, ale nie znaleźli.
~Szukaliśmy chyba wszędzie i nigdzie jej nie ma. Zatrzymam Cię na jakiś czas, możesz przydać się w polowaniu, widziałem już jak napadłeś na sarnę, nie jesteś taki zły.~ - mówił lekko głaskając przerośniętego kota. Zabrał go do swojej kryjówki gdzie spędzili noc.



Tokashi:
- "Ale to przecież Ty karmiłaś go mlekiem jednorożca i pewnie dlatego tak wyrósł." - odpowiedział.
Spoglądnął na wilczycę: "Mówiłem, że jest jakiś inny..."



Kusia:
"No ale...On cie traktuje jak członka stada! jak najlepszego przyjaciela!"



Themiro słysząc kłótnię Kusi i Tokashi'ego przybiegł razem z kotem w miejsce z którego dobiegały odgłosy. Zobaczył jedynie ich kłócących się o to kto ma zabrać kota.
~Czy któreś z was w ogóle go chce?~ - spytał, po chwili dodał - ~Jeżeli nikogo nie obchodzi już jego los, ja mogę go przygarnąć.~



Tokashi:
Przez chwilę jakby znieruchomiał, po czym powiedział:
- "Bredzisz. On mi tylko zawadza, weź go, jest Twój."



Kusia:
"Tokashi tylko tak mówi bo udaje maszynę do zabijania Ale lepiej ty go weź ja chce być zła



Themiro nie widział co zrobić po tych słowach, spojrzał na Tokashi, później na Kusię.
Zatkało go.
~Złym trzeba się urodzić~- Themiro powiedział to z kpiącą miną. I po chwili dodał ~Trzeba zrobić wiele złych czynów, aby inni zaakceptowali Cię jako kogoś okrutnego.~


Kusia:
"Cieszę się że ktoś się nim zaopiekuje.Idę zarzynac.(diaboliczny śmiech) [nieh niehniehnieh nieh]"



Tokashi:
- "Niczego nie udaję, po prostu nie wiem co się ze mną dzieje" - delikatnie schylił łeb ku dołowi.
Następnie odwrócił się do Themiro, mówiąc z pełnym przekonaniem: "U Ciebie z pewnością będzie miał lepiej niż u mnie."

Themiro spojrzał na Tokashi'ego, lekko jakby uśmiechnął się do niego, jego oczy wyglądały jakby chciał powiedzieć "nie martw się wszystko będzie dobrze", bo pewnie chciał... Po krótkim kontakcie wzrokowym z Tokashi'm, Themiro obrócił się i pobiegł wraz z kotem do swojej kryjówki.

Kusia:

Themiro poszedł sobie to ona kłóci się z Tokashi'm:"Nie wiesz co się dzieje?! Ty go Lubisz! nawet bardzo!"



Themiro wraz z kotem udali się na spoczynek.



Tokashi:
Patrząc w oczy Themiro, nie okazał jakiegokolwiek uczucia, tak jak by już go nie obchodziło, to co się stanie z pręgowanym kocurem.
Następnie obrócił się w stronę Kusi, mówiąc: "Co Ty możesz wiedzieć, wilczyco?"

Snajper:
-Jeśli chodzi wam o feniksa na polanie to byłem ja - powiedział Snajper zamieniając się z powrotem w Gargulca ,
-Przypadkowo też zauważyłem stado Mantykor pędzących w naszą stronę , nie wiedziałem co miałem robić musimy je zgubić lub zabić , ponieważ Mantykory jak wiecie są zaciekłymi wrogami Wilkołaków. Co wybieracie ucieczkę czy walkę? Ja w razie potrzeby pomogę.

Vicarris:

Przyglądał się całej zaistniałej sytuacji...~Wilkołaki schodzą na psy, jak można polubić kota... gdyby to ode mnie zależało już by nie żył ~ Przez przypadek usłyszał głos Snajper'a. -Snajperze ja będę walczyć... wilkołaki nie czują lęku, a już na pewno nie uciekają z pola walki! Po czym udał się zapolować przed bitwą...

Snajper:
-Dziękuję drogi przyjacielu lecz we 2 nie damy sobie rady z całym stadem Mantykor . Proszę zbierz swych Wilczych przyjaciół i jutro o świcie wyruszymy na pole bitwy.Jeśli chodzi o tą historię z kotem to mnie też ona zadziwiła...


Vicarris:
-Na razie jednak odpoczywają i nie zamierzam im przeszkadzać- A Co do cb ... ja nie mam przyjaciół , honor nakazuje mi walczyć Po czym udał się na trening

Snajper:
Czekając na dalszy rozwój wydarzeń zaczął polowanie...

Kusia:

Obgryzając kości, usłyszała Snajpera I VIcarri'ego.Dołączyła do Snajpera i rzekła:"Usłyszałam twą rozmowę Z Vicarrim.Zqadzam się. Trzeba znaleść Tokashiego. nie trzeba go przekonywać.Jeśli powiemy że są dwa wyjścia:Zabić lub stchórzyć. "

Vicarris:
Właśnie kończył niszczyć ostatni kamień, gdy usłyszał głos Kusi. Szybko do niej podbiegł :

- Nie tylko Tokashi, jeszcze Themiro, ale myślę ze on będzie aż nazbyt chętny do krwawej jatki... a w ogóle jesteś pewna? Jesteś jeszcze młoda, ja i Themiro wiele nie tracimy, za ty i Snajper macie jeszcze całe życie przed sobą.


Kusia:

-"Taką że mantykorę można unieść nawet czarami.Stado liczy 16 osobników.co powiecie? Mantykora znikająca ze stada jedna po drugiej.-"

Tokashi:
- Zabić! Wybić co do jednego!" - odparł bezwzględnie, wyłaniając się zza drzewa.
Od razu było widać jego zaciekłość do walki.

Kusia:
"Co do twojego charakteru...<cykanie świerszcza w tle> Więcej znam się na magii i rozumiem uczucia. Sam mówisz że czujesz się dziwnie. Nie miałeś przyjaciół i nie znasz tego uczucia. ja ich nie man równierz, lecz czuje to przez ciebie.

Tokashi:
- "Nie tylko przyjaciół." - odparł nagle i dość szybko, po czym zamilkł na sekundę.
- "Nie wiesz co czuję, Ty tylko się domyślasz, co mogę czuć" - nie wykazywał chęci do dalszej rozmowy.


Snajper:
Nie obchodzi mnie jak to zrobimy tylko mam je wybić !!! - powiedział złowieszczo zmieniając się w Wilkołaka. http://www.kryptogaleria.yoyo.pl/paranormalium/images/wilkolak.gif
A to moje nowe wcielenie!!! podoba wam się ? Muahahahaha

Vicarris:

-Mi nie odpowiada nie będziemy posługiwać jakimiś sztuczkami. Ja walczę honorowo albo wcale. Tak, więc ja i tak ruszę choćby innym spodobał się twój plan-odparł przygotowany na krytykę- Po czym odrzekł do Tokachi'ego - A jak ty uczynisz?-

-Snajperze ty zdrajco, myślałem, że jesteś naszym sojusznikiem, a ty właśnie udowodniłeś, że zabiłeś jednego z moich pobratymców!!!- Po czym oddalił się... za drzewo przysłuchując się dalszej rozmowie

Tokashi:
Warknął na Snajpera: "Vicarris ma rację!" Po czym podszedł do Vicarris'a: "Jestem z Tobą, nie mam zamiaru używać magii, po za tym również walczę honorowo" - odpowiedział, a następnie skierował wzrok ku wilczycy.

Kusia:

-"Vicarris! wiem ,że mnie słyszysz! on nie musiał zabić by posmakować krwi! Przecież mógł znalęźć krew rannego po walce ze stadem!"- odwróciła się do gargulca-"Jeśli w ogóle przemiana, to w mantykorę. Obsieję cie ich zapachem."-




Snajper:
-Vicarrisie ja nie zabiłem żadnego wilkołaka tylko znalazłem jednego już nieżywego z resztką krwi , którą z niego wysączyłem , a co do magii także się nie zgodzę , a w Mantykorę przemieniam się od kilku lat potrafię już świetnie opanować jej ataki. - Po tym co powiedział zapadła noc. Z daleka słychać już było idące stado Mantykor.
-Słyszycie to?

-nie Snajperze, nawet jeśli go nie zabiłeś to wykorzystałeś krew jednego z moich braci krwi, to tak jakbyś wyssał krew ze mnie, czy Kusi, nigdy Ci tego nie przebaczę, walczyć będę ramię w ramię z tobą tylko z konieczności , ale pamiętaj od teraz jesteś moim wrogiem- powiedział mówiąc powoli i wyraźnie- co do cb Tokashi dziękuje, że stanełeś po mojej stronie.



Snajper:
Vicarrisie musisz zrozumieć , że zrobiłem to tylko dla obrony własnej , zawsze pragnąłem umieć zmieniać się w wilkołaka, aż nadarzyła się okazja. Zrobiłem to tylko z koniecznośći. Bałem się walki z Mantykorami dlatego musiałem wchłonąć do siebie jakąś nową postać... Jeśli tego nie rozumisz to nie wiem dlaczego w ogóle z tobą rozmawiam.

Vicarris:

-Snajperze, więc nie rozmawiaj nie rozumiem i nie chce rozumieć twego postępku- Po czym odszedł potrenować przed walką, która będzie niebawem

Snajper:
Skoro nie rozumisz tego , że zrobiłem to by wam pomóc to odchodzę sam polować na Mantykory! Pobiegł w stronę ch stada zmieniając się w Brontusa - Jego nową transformację.

Kusia:
Po prostu zabrakło jej argumentów. powiedziała:-" jak wilcze prawo mówi: "ten kto przyjaźni się z wrogiem krwi, stanie się zwykłą bestią i zabije go". Ja nie chcę zabijać Snajpera, nie mogę być jego sprzymierzeńcem. Niech pomorze w walce.reszta sama się ułoży.". Pobiegła za Snajperem.Walczyła z mantykorami zajadle,Lecz jedna od tyłu wbiła jej kolec jadowy w plecy. Po chwili straciła przytomność.

Tokashi:
Odwrócił łeb w stronę Snajpera: "Słyszycie to? To jak zapytać mnie czy Cię widzę." - odpowiedział, po czym spojrzał na gargulca złowrogim spojrzeniem.

Vicarris:
Usłyszał okrzyk bojowy Snajpera ~Idiota, czy o nie wiem że sam zginie~ Pobiegł szybko pomóc snajperowi , ~nikt nie powinien zginąć śmiercią w walce z Matykorami, tylko ja mogę go zabić nie dopuszczę, żeby stało się inaczej ~ Dotarł na pole bitwy ujrzał Snajpera, pobiegł do niego i powiedział - nie myśl, że dam im cie zabić, ja poprzysiągłem sobie zemstę, więc pamiętaj teraz pomogę, lecz jutro mogę zabić, po czym kopnął z półobrotu jedną z mantykor

Snajper:
-Nie boję się śmierci!- powiedział to zmieniająć się w Feniksa , zaczął strzelać ogniem w Mantykory.


<Leży tratowana przez mantykory.Jad rozpłynął się po całym ciele.>

Snajper:
Podbiegł do Kusi zmieniając się w gargulca
- Nic ci nie jest?

Tokashi:
Natychmiastowo ruszył za Vicarris'em. Po chwili zobaczył stado rozwścieczonych Mantykor, momentalnie rzucających się na Snajpera.
- "Ktoś musiał ich rozdrażnić, że tak nagle ruszyły do ataku" - przeszło mu przez myśl.

Snajper:
Gdy zobaczył Mantykory rzucające się na niego zmienił się w Wilkołaka wziął Kusię na ręcę i zaczął uciekać.


Tokashi:
Zobaczył uciekającego z pola bitwy Snajpera: "I wszystko jasne" - pomyślał.
Po czym rzucił się do ataku i dynamicznie zaczął rozszarpywać Mantykory.



Snajper:
Ukrył Kusię w krzakach i kazał się nie ruszać po czym dynamicznie jako Smok zaczął Wybijać Mantykory.

Tokashi:
Nadal mordował Mantykory, rozrywając im wnętrzności, urywając łby, a nawet odgryzając uszy.
Mieczem odcinał ogony, a pazurami wyrywał serca. Był bezwzględny, zabijał nawet te najmniejsze bestie.
Spostrzegł również, że Mantykory nieustannie biegną w kierunku gargulca.





Vicarris:

Gdy zobaczył Tokshi'ego, już wiedział że wygrają tę bitwę... A po za tym Walczył zaciekle z Mantykorami, zabijając je w bardziej humanitarny sposób niż Tokashi,

Kusia:
Obudziła się.Wiedziała że poniosła karę za pomoc "wrogowi krwi". Wstała, poszła walczyć wcześniej używając leczącego czaru. Przybyło wiele mantykor. pod stopami Tokashiego leżało ze 30. Vikarris miał prawie tyle samo, lub nawet więcej. Gdy spojrzała na gargulca ogarnęła ją żądza krwi..z trudem rzuciła się na mantykorę nie na Spajpera.Pomogło jej.Zabijała istoty jedna za drugą

Vicarris:

Gdy zobaczył jak walczy Kusia ~ nie ma co dziewczyna ma siłę, żeby tylko nie zabiła Snajpera po drodze, to jest mój cel.... ~ I kolejna nieostrożna Mantykora znalazła się w jego zasięgu... błysnął sztylet i kolejna padła

Tokashi:
Skakał po łbach Mantykor w stronę Snajpera, jedną z nich przebijając na wylot.
Gdy był już blisko gargulca, krzyknął: "To Ty je tu zapędziłeś! One chcą zabić Ciebie nie nas!"
Po czym przebijając krtań, jednej z bestii, rzekł z podłością: "Idę stąd, nie chcę być splamiony Twoją krwią!"
Następnie udał się w kierunku Vicarris'a, kontynuując walkę z Mantykorami, tym razem jeszcze szybciej i celniej zabijając bestie.

Kusia:
Zostało pred nią tylko 14.mantykor.Reszta walczyła z innymi. ~jeśli uciekną pobiegnę za nimi.~Rozszarpywała je kłami i pazurami.

Kusia:
<jej mantykory rozpierzchły się w popłochu>Ona biegła za nimi. W legowisku było tylko 6 samic i jedno młode.gdy spojrzało na nią swymi wielkimi oczkami urwała mu głowę.Wybiła wszystkie i zajęła wielką norę.~tu mnie Snajper nie znajdzie. Nie chcę go zabić.~. Po jakiś czasie wyszła zobaczyć co się dzieje.


Vicarris:

Padł na ziemię poważnie raniony ogonem jednej z Mantykor... po chwili wstał i zaczął walczyć czując, że już niebawem przyjdzie śmierć... ~ale póki, co będę walczył z mantykorami~ pomyślał z trudem powalając jedną z mantykor.

Tokashi:
Widząc upadek wilkołaka, od razu bez jakiegokolwiek namysłu postanowił mu pomóc. Wskoczył na grzbiet Mantykory wbijając swe kły i ostre niczym brzytwa pazury, po czym wyrwał spory kawał mięsa wraz z kręgosłupem.
Następnie rzekł: "Vicarris, nie dasz rady dłużej walczyć w takim stanie. Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale lepiej będzie jak..."
Nie zdążył dokończyć zdania, a już kolejna Mantykora próbowała dorwać mu się do gardła.

Snajper:
-Tokashi uważaj za tobą!!! Krzyknął Snajper i zmieniając się w Gryfa zabił czającą się za Tokashim bestię. Dalej myślicie , że jestem zdrajcą?



Kusia:

Dobiegła do nich w złej chwili.Stanęła tuż przed Snajperem. Kolor jej oczu zmienił się w czerwony. Wyszczerzyła kły i rzekła -"odsuń się"-



Snajper:
-Dlaczego wy uważacie mnie za jakiegoś zdrajcę??!! Przecież ja wam pomagam!
Tak się zdenerwował ,że zmienił się w Brontusa i zaczął taranować wszystkie bestie jedna po drugiej.

Tokashi:
- "Nie potrzebuję Twojej pomocy!" - odparł z pogardą, mordując bestię tuż za Snajperem.
- "Teraz jesteśmy kwita. Giń mi z oczu!" - nie był zadowolony z tego co zrobił gargulec.

Snajper:
-Wy nic nie rozumiecie , nikt nigdy nie akceptował tego , że jestem zmiennokształtnym , nikt! Myślałem , że wśród wilkołaków będzie inaczej , a wy się ode mnie odwracacie, wiecie co? Nie byliście warci zaufania... - Mówiąc to rozprawiał się z kolejnymi bestiami jeszcze zacieklej -

Kusia:
Gdy on taranował bestie jej wróciło panowanie.Miała ochotę zabić Snajpera.zabrała się za opatrywanie Vicarris'a.Powiedziała do Brontusa:-"Ty wyssałęś krew z wilkołaka, a ja złamałam wilcze prawo. Próbuję się opanować, nie uważam cię za zdrajcę.Jestem przeklęta. i tak cię lubię, troszkę"-

Tokashi:
- "Zastanów się najpierw co uczyniłeś, że do tego doszło." - odpowiedział mimo niechcenia.
Po tych słowach odsunął się na pewną odległość od zmiennokształtnego, bestialsko zabijając kolejne bestie i stanowiąc żywą tarczę dla Vicerris'a.

Snajper:
- Chociaż ty... - Powiedział smutny...Nagle za plecami Snajpera pojawiła się Mantykora i boleśnie go ugryzła.
-Aaaaaaaaa!!!!!!!!! Pomocy!!! - Reszta Mantykor zaczęła się rzucać na rannego Snajpera.

Kusia:
Skończyła opatrywanie rannego, i rzuciła się na Mantykory atakujące Snajpera zabijając je jeszcze mniej humanitarnie niż Tokashi.


-Aaaaa!!!!- Snajper z bólu zmieniał postaci cały czas
- Nie potrafię nad tym zapanować!!!

Kusia:

-"Snajper! wytrzymaj!'-było jeszcze 7 mantykor

Snajper:
Resztkami sił próbował zapanować nad tym i udało mu się został gargulcem
- Kusia zostaw mnie musisz walczyć , ja jestem nieważny! - wyksztusił tracąc coraz więcej krwi.

Vicarris:

-Dziękuje Kusiu i tobie Tokashi.. ale nie trzeba było przeze mnie mogliście przegrać bitwę, przepraszam...- op czym nadal osłabiony rzucił się by ratować Snajpera-Już mówiłem . to ja cb zabije nie nikt inny- w tej chwili zmienił się w krwiożerczą bestię zdolną rozszarpywał zębami i pazurami każdego stwora dość odważnego by się do niego zbliżyć

Tokashi:
Nawet nie podszedł do obskakiwanego przez bestie gargulca: "Nie chcę być splamiony jego nieczystą krwią" - przeszło mu przez myśl.
Następnie spostrzegł, że Mantykory są coraz bliżej Vicerris'a, więc jako jego *żywa krwawa tarcza*, zaczął mordować bestie w sposób nie do opisania, tym samym zwiększając granice i siłę obrony, którą wilkołak dotychczas dysponował.

Snajper:
- Kusia idź walcz , ja postaram się przeżyć....- powiedział to i stracił przytomność.

Vicarris:

- Tokashi jeśli możesz osłaniaj mnie... ja się postaram go wynieść z pola walki... wiesz że obiecałem sobie że to ja go zabiję- po czym ruszył w stronę Snajpera wziął go na ręce i pobiegł do najbliższej jaskini, wiedząc że Tokashi go wysłucha

Kusia:
Przerzynając gardło ostatniej bestii pomyślała że może nie zapanuje nad sobą.Pobiegła dio jaskini Podeszła do gargulca i zaczęła go opatrywać.Próbowała powstrzymać się przed atakiem,więc robiła to bardzo wolno.Jej czerwone ślepia patrzały w taki sposób, że gdyby gargul był bardziej przytomny i poruszył się, pewnie by go zaatakowała

Tokashi:
Przytaknął łbem, po czym ruszył na rozszalałe stado Mantykor, tym samym ułatwiając wilkołakowi dojście do jaskini.

Snajper:
Ocknął się po kilkudziesięciu minutach
-coo, co się stało???


Vicarris:

Wrócił na pole walki zbliżając się do Tokashi'ego przecież tylko oni zostali na polu walki -Dzięki jestem twoim dłużnikiem- Rzucił się na bestię która chciała od tyłu zaatakować Tokashi'ego i runął jak grom z jasnego nieba na pozostałe przy życiu bestie

Kusia:
Skryła się w najbardziej oddalonym kącie jaskini aby jepiej panować nad sobą. W tym momęcie wyczuła hordę mantykor nadciągające w kierunku jaskinii.oczywiście rzuciła się na nie zabijając jak naj okrutniej, a miała w tym spore doświadczenie.Nagle pozostałe 13 mantykor zaczęło uciekać.,gdyż na niebie leciały ogromne, potworne smoczyska ostatnie co widziała przed schronieniem się w jaskimi był smok zżerający mantykorę...

Tokashi:
Jednym ruchem ostrza, wypruł flaki przed ostatniej bestii, znajdującej się na polu bitwy.
Następnie podszedł do ostatniej zakrwawionej, ale jeszcze żywej Mantykory: "Proszę dobij mnie, nie chcę zostać jedynym niepoległym w walce." - prosiła z bólem. Tokashi spojrzał na otaczającą go krwawą rzeźnię, po czym rzekł bezlitośnie:
- "Chętnie, ale nie zrobię tego. Zostawię Cię jako ostatniego ze stada, skazując Cię na męczarnie. Jeśli będziesz miała szczęście Mantykoro, to albo Cię ktoś zabije albo zje, skracając cierpienie."

Kusia:
Smoki te były zbyt silne by pokonania, więc zawołała Tokashiego i Vicarrisa do jaskini. wyczarowała kulę ognia i ze Snajperem na ręce poszli w głąb jaskini.Była wielka więc zaszli daleko. Nagle Smok wepchał łeb do jaskini lecz miał słaby węch i ich nie wyczuł i odleciał polować na mantykory


Vicarris:

Co prędzej pobiegł do jaskini wiedział, że zmęczony, a na dodatek ranny nie sprosta nawet jednemu smokowi. Gdy zobaczył Snajpera rzekł:
-Trzymajcie go z dala ode mnie... zabiję go ale tylko w uczciwej walce Po czym udał się w najciemniejszy kąt jaskini daleko od światła . Zaczął atakować ścianę... przeklinając własną słabość

Snajper:
Po jakimś czasie doszedł do siebie i zaczął sam iść po jaskini
-Dziękuję wam wszystkim za uratowanie mnie , choć was pewnie najbardziej cieszyłaby moja śmierć... - powiedział to i bardzo zmizerniał
Szli w głąb jaskini nadal nie widząc jej końca

Kusia:
szli spokojnie,a panowanie nad sobą coraz lepiej wychodziło Kusi.Nagle dostrzegła jakiś ruch. Podeszla bliżej leżała tam chimera i spokojnie spała.-"Co robimy zabijamy czy znikamy?"-

Snajper:
-Ja bym się obok niej przemknął mam już dość widoku krwi na dziś...



Themiro wraz ze swoim kotem udał się na polowanie.
~Tokashi dobrze wytrenował tego kota~
Tokashi:
Mimo wołania Kusi i jej starań, nie wszedł do jaskini. Następnie znikł przed smokami ledwie niezauważalnie pod osłoną nocy.
Gdy nastał ranek, pojawił się pomiędzy przełęczą, a grotą jaskini. Widząc, iż smoki nie zauważyli wilkołaków, a wiedząc, że nie mają dobrych zamiarów, ostrzegł towarzyszy:
- "Ja odciągnę bestie, a wy się schowajcie i wyjdźcie drugą stroną groty. Nie martwcie się smoków już tam nie ma."
Po czym ruszył w kierunku bestii, odciągając je w sprytny sposób.



Kusia: Poszła na polowanie. po smacznym feniksie położyła się spać



Vicarris:
Poszedł do swojego zamku ... był zmęczony poszedł spać... zapomniawszy o ciężkim dniu i o tym, że Tokashi uratował mu życie

Tokashi:
Gdy już było po wszystkim, wybrał się na chwilę nad strumień, obyć się z krwi mantykor. Wszedł pod niego i stał przez kilka minut, a krew delikatnie spływała po jego ciele.
Następnie wyłowił kilka okazałych ryb, co okazało się być tylko przekąską dla wilkołaka, ale na chwilę obecną wystarczyło.
Potem wyszedł spod wodnego prysznica i udał się na krótką drzemkę lecz nie do schronienia, gdyż go nie posiadał.

Kusia:
Po obudzeniu się poszła nałowić ryb, bo nie chciało jej się polować. Jeziorko było krystalicznie czyste. Złapała i skonsumowała 5 metrowego węża wodnego.Odzyskała pełnie sił, lecz jej oczy były nadal czerwone.Przypomniało jej się wiec poszła zobaczyć co robi reszta. Tokashi spał ale chyba się obudził i ją usłyszał ...

Snajper:
Zbudził się i poszedł nad jezioro , ku jego ogromnym zdziwieniu zobaczył w wodzie coś dużego próbował to upolować lecz tylko przejechał zębami po łuskach dogryzając sie do krwi zdobył nowe wcielenie Lewiatana.Zniechęcony położył się znów spać



Tokashi:
Usłyszawszy kroki i oddech Kusi, zbudził się. Otarł oczy i spytał: "Czego tu szukasz?"



Kusia:
-"A tak patrzę. sprawdzałam co robisz. Nie chciałam Cię budzić, idę sprawdzić co robią inni."- znalazła Themiro na polowaniu z Korkiem.Zobaczyła śpiącego Snajpera. Pomyślała żeby zanieść mu jedzenie. Ukradła dwa, metrowe ,smocze jaja . Rozbiła skorupę.Zarżnęła małe smoki ,natarła je ziołami,i położyła na liściu przed śpiącym.

Tokashi:
- "Dobrze wiesz, że jeśli jesteś w pobliżu, od razu się zbudzę, wyczuwając Twoją obecność" - powiedział.
Następnie spoglądnął w gwieździste niebo i znikł w ciemnościach.

B]Themiro[/b] miał dość obecności kota, kot jadł więcej od niego, a zawsze mniej polował więc Themiro musiał oddawać mu część mięsa. Stwierdził więc, że spróbuje zostawić kota lub mu uciec, lecz wszystko na nic, kot ciągle podążał jego tropem. Pomyślał, że kot może spać obok niego oraz z nim polować, ale kiedy Themiro przestanie zwracać na niego uwagi, w końcu od niego odejdzie. Kot zaczął często samotnie chodzić na polowanie, ale wracał o świcie na spoczynek do kryjówki Themiro'yego, ponieważ jak i Themiro polował tylko w noc, a dnie spędzał w kryjówce. Wkrótce tylko dniowa obecność kota przestała przeszkadzać Themiro.

Themiro od kilku dni, nie widząc Tokashi'ego, Kusi, ani Snajpera stwierdził, że ich poszuka. Niestety na drodze natknął się na przebrzydłego Troll'a: . Troll mordował pobliskie sarny i inne leśne zwierzęta, nagle Themiro wykrzyczał:
"-Hej, to moje żarcie ćwoku"
Troll obrócił się w stronę Themiro, zaczął go atakować, lecz Themiro nie dał się i w kilka minut pokonał trolla. Z łapy trolla wypadł dziwny zwój.
Themiro nie znał się na takich zwojach więc poszedł do pobliskiej chaty Wielkiego Maga.
Kiedy Themiro spytał o zwój i pokazał go Magowi, on od razu odpowiedział:
"-Użyj go, gdy tylko będziesz mocno zraniony lub chory. To zwój leczenia, mój drogi Themiro."
Themiro poszedł na polowanie, a gdy nastał ranek do kryjówki na spoczynek, kot już na niego czekał, przyniósł mu nawet trochę padliny.

Snajper:
Zbudził się.
-uuuahhhh-zaziewał niedospany
-Nie musiałaś przynosić mi jedzenia Kusia- powiedział po krótkim namyśle. Wiedział , że to ona ponieważ ona tu jest dla niego najmilsza. Czekał na odzew Kusi.

Vicarris:

Obudziło go jego służba*, powiedział im że idzie do bazyliki, się pomodlić, naprawdę zaś poszedł trenować... jako wilkołak, poszedł potrenować na smokach... teraz już wie, że jest za słaby więc postanowił dawać z siebie 150%

Kusia:

Ja ci chciałam przynajmniej dać coś do jedzenia, wiem że jesteś jeszcze ździebko osłabiony.I tak już mi się więcej nic nie stanie.

Snajper:
Dziękuję , Wiecie , że dłużej tu nie możemy przebywać bo ktoś nas w końcu znajdzie i zaatakuje musimy się udać do Oazy Spokoju Khimaru , co wy na to? Tokashi:
Drzemał sobie spory kawałek od wilkołaków i gargulca, aż tu nagle się ocknął, słysząc potężne uderzenia kopytami.
Gigantycznych rozmiarów bestia momentalnie padła tuż obok wilkołaka, gdy zwierzę runęło na ziemie, to tak jakby zatrzęsło podłożem.
Od uderzenia obaliła się wielka topola, która omal nie przygniotła stworzenia, gdyby nie Tokashi, który na własnych barkach uniósł drzewo i obalił je na drugi bok.
Bestia leżała nieprzytomna, a wilkołak po raz kolejny nie wiedział co wyczynia, więc postanowił pobawić się z istotami, które zaatakowały bestię, fundując sobie tym samym rozrywkę, która wynikała z zabicia istot i rozlewu krwi. A tym samym udoskonalenia i utrwalenia jego technik.

Kusia:
-"Ja Przenoszę się do wielkiego księstwa Litewskiego.Tam mantykory są niespotykane, a tu, tępią całe stada. Jest tam wiele grodów.Wiele ciekawych stworzeń, tam niema wilkołaków, są za to 'dzieci pełni'.Podczas pełni księżyca przemieniają się w oszalałe głodne bestie, niektórym udaje się nad sobą zapanować i stają się prawie wilkołakami.Są silniejsze od ludzi, dla nas są słabe.Zarażają się poprzez ukąszenie. Są rzadkie i wrażliwe na srebro... Idziecie ze mną?To tylko 10 godzin drogi."- Usłyszała trzask łamanego drzewa, myślała że to mantykory Więc nawet się nie poruszyła.Wiedziała, że po wczorajszej masakrze bestie boją się ich.

Vicarris:

Usłyszał walące się drzewo jednak nic sobie z tego nie robił był zbyt zajęty tropieniem smoków.

Tokashi:
Po umiejętnym rozprawieniu się z wrogami, spostrzegł, że bestia próbuje wstać, lecz ranna mimo silnej woli nieustannie upadała, powodując głośny huk.
Wilkołak podszedł do bestii na pewną odległość, po czym usłyszał ogłuszający pisk: "Gdzie oni są?!?".
Tokashi wyciągnął łapę w stronę bestii, trzymając w niej jeszcze bijące serce, następnie zadał pytanie retoryczne: "O nich mówisz?"
Gigantyczne zwierzę, widząc jak okrutny i bezwzględny potrafi być owy wilkołak, podnosząc się do ucieczki ponownie runęło na ziemię, mdlejąc z wyczerpania.

Snajper:
Idąc lasem w poszukiwaniu jedzenia natknął się na krzyczącą z jakiegoś powodu Vanessę , Jako że był Wilkołakiem warknął
- grrrrr.... Kim jesteś? I dlaczego straszysz mi zwierzynę tym swoim krzyczeniem?? - Spytał zły.


Vaness
-Przepraszam. po prostu poparzyłam się. nazywam się Vaness. zobaczyłam was i od razu poszłam za wami. nie cierpie mojej rodziny, więc uciekłam. wierz mi, 600 lat z nimi to koszmar

Snajper:
-No to witam cię w naszym gronie , niestety mnie w nim nie chcą ja lecę - Po tych słowach zmienił się w feniksa i odleciał.

Snajper:
Zmienił się w wilkołaka i zaczął wyć co miało przyciągnąć " jego wilczych przyjaciół"
-Auuuu!!!!!!!Auuuuu!!!!!!!!! - wył tak myśląć *jeśli nie zjawią się to nie będziemy mieli osobno szansy na przetrwanie, Strażnicy Strachu chcą nas wsadzić za kratki za zabicie stada mantykor* Po czym zaczął wyć jeszcze głośniej.
-Auuuuu!!!!!!!!- Zobaczył Gryfa i Piekielnego Ogara.
- Co wy tu robicie??? Was też ścigają Strażnicy Strachu?? - Spytał wiedząc , że każda pomoc się przyda.

Snajper:
-Co ty robisz ćwoku??!!! - powiedział zaatakowany
-Mam wam coś ważnego do powiedzenia.

Snajper:
-Wiem , że chcesz mnie zabić , ale ja nie będę z tobą walczył, ponieważ mam wam coś ważnego do powiedzenia.

Snajper:
Pod naporem ciosów zmienił się w smoka zrzucił przeciwnika z siebie i zazionął w niego ogniem
- Jeśli mnie nie wysłuchasz twoje życie i życie reszty może być zagrożone!

Vicarris:

-Przez ciebie? Nie rozśmieszaj mnie nie dałbyś rady, Tokashiemu, czy mnie, a już nie Themiro . Kusi zaś nie byłbyś w stanie zranić. A jeśli mówisz o strażnikach strachu to nie boję się ich, i nie będę przed nimi uciekał zmierzę się z nimi i przegram... przynajmniej zginę w honorowy sposób, pamiętaj ja nigdy nie splamię się ucieczką przed nadchodzącym wrogiem. po czym skrył się w cieniu drzew bo wyczuł nadchodzącą Kusię, a nie chciał na jej oczach zabijać Snajpera

Snajper:
- Vicarris zrozum ich się nie da zabić oni są martwi , nie myślałem , że jesteś aż tak głupi , że chcesz się z nim zmierzyć!

Kusia:
Poszła poszukać źródła wycia.Na miejscu zastała Vicarrisa i Snajpera pod postacią smoka. Ryknęła: "CO TU SIĘ DZIEJE!"

Snajper:
-Ścigają nas Strażnicy Strachu , a Vicarris chce z nimi walczyć on chyba oszalał!

Kusia:
-"Popieram. Ale trzeba zostać. Trzeba im wytłumaczyć że one nas zaatakowały. Że możemy się przenieść."-Po czym rozpłynęła się w powietrzu, w którym można już było wyczuć strach.

Tokashi:
Mimo sporej odległości, bez problemu usłyszał wycie Snajpera, myśląc:
- "Czego on znowu chce? Nie będę biegał na jego zawołanie jak pies!"
Został przy bestii, wpatrując się w nią: "Waży z kilka ton, jest bardzo silna i do tego równie szybka. Gdyby ją tak...?" - przeszło mu przez myśl. Następnie znikł w mżawce letniego deszczu.
Po chwili wrócił, z naparem zrobionym z krwi Barghest'a, kła Wampira i łez Feniksa. Wylał eliksir na świeże rany bestii, po czym rozpalił ognisko, by ogrzać zemdlałe zwierzę.
Wyczuł dźwięk... szybko poszedł do źródła tego hałasu... zobaczył snajpera
-czego, chcesz psie?! chcesz skończyć swój żywot? nie ma problemu po czym zaatakował snajpera

Snajper:
Zmienił się w Gargulca , który potrafi się telepatycznie porozumiewać z różnymi istotami.
-" Kusia to ja Snajper , uciekaj stamtąd widzę cię z góry"- Powiedział telepatycznie.

Tokashi:
Widząc, iż zwierzę jest nadal nieprzytomne, wyciągnął fiolkę. Był w niej wywar z leczniczego jadu kobry i żądła osy.
Następnie otworzył pysk bestii, wyciągnął delikatnie jęzor, po czym polał wywarem.

Vicarris:

~Skoro śmierć i tak nadejdzie... pójdę poszukać Strażników~ Po czym pobiegł podążając w głąb lasu, z nadzieją że znajdzie trop. Trfił jednak przez przypadek na polanę, gdzie siedział Tokashi... ~Znowu?-dopiero z kotem przestał~
-Co ty robisz nie pomagaj mu najwyżej go dobij, by się więcej nie męczył-
I znów ruszył w drogę

Kusia:
-"Nie. To ty uciekaj i powiadom resztę."- Jako ,że Od czasu pojawienia się klątwy nie żywiła się mięsem lecz śmiercią i siłą witalną, gdy podbiegła do nieumarłych czuła się nasycona i spokojna . Oni spojrzeli się tylko i rzekli do niej w tym samym momencie.:"Witaj przeklęta.Czujemy twe myśli. To nie po ciebie i twych towarzyszy przybywamy.Władca mantykor dał nam całe swe życie za moc w walce.Zmarnowała się.Gdyż widząc jak zabijacie jego mantykory, oddalił się.Kilka dni po walce przybywamy po niego. Ale lepiej Abyś wraz z towarzyszami oddaliła się z tej krainy.Bestie będą łaknąć zemsty.Całe hordy zaleją wasz teren, a ty jesteś ciekawym przypadkiem Nie powinno się Cię stracić" Gdy tak jakby odpływali w powietrzu Kusia zaczęła bezwolnie,boleśnie się przemieniać.

Tokashi:
Bacznie czekał, aż bestia się przebudzi, jednak nadal nic z tego. Mimo to wilkołak się nie poddawał i cierpliwie czekał dalej.
- "Mam pewne zamiary co do tego stworzenia Vicarris'ie, albowiem można go dosiąść, a ja znajdę schronienie, którego mi brakowało." - odparł, dodając: "Do tego nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu co z kotem. W końcu wilkołaki również uczą się na błędach."
Po jakimś czasie dostrzegł, że gigantyczne zwierzę, próbuje się podnieść. Niestety mimo silnej woli, nadal upadało, więc postanowił sprawdzić, co dokładnie dolega bestii. Gdy podszedł do jej tylnej prawej kończyny, przyuważył jeden fakt. Stworzenie posiadało piekielną pieczęć, w tych czasach nazywaną "Pieczęcią Taihen".

Vicarris:

Znalazł trop tych bestii potężny odór śmierci i stęchlizny . Wytropił je, ale gdy zobaczył przez sekundę się za wahał, po czym dmuchawkę i strzelił w mniejszego z nich.. strzała przeleciała przez ciało... ~więc została walka wręcz-pomyślał ~ i rzucił się na bestie.

Tokashi:
Akurat znał się na pieczęciach i zwojach, więc zrozumiał dlaczego owa bestia nie może się podnieść.
Następnie podszedł do stworzenia, mówiąc: "To "Pieczęć Taihen" czyli "Pieczęć Lęku/Strachu". Musisz pokonać brzemię, które na Tobie drzemię. A przede wszystkim pokonać barierę bólu."
Po tych słowach zwierzę uspokoiło się i ponownie próbowało się wznieść, lecz jeszcze kilka razy runęło na ziemię. Za kolejnym razem pomyślnie udało się wstać bestii na równe, w jej przypadku kopyta, a wilkołak wreszcie ujrzał pełny pejzaż bestii:


Kusia:
Strzałka Vicarris'a trafiła w nią. Gdyby jej nie zwisała z łapy ,nie zauważyła by jej.Wyglądało na to że, przestała czuć ból. Jednak głos miała ten sam. Zawołała:
-: Vicarris! Zostaw ich to nie po nas przybyli! Oszukali gargula bo żywią się strachem! Przestań!"- Złapała przelatującego przez strażnika ,który jakby tego nie zauważył.

Cujo
Cuj nagle poderwał się. Zaczął węszyć i pobiegł instynktownie za zapachem świeżej krwi. Co miało go spotkać? Nie wiedział. Wkrótce obił się o jakieś stworzenie. Dosyć duże, okłaczone stworzenie. Bez zastanowienia rzucił się na nie.

Snajper:
Zaniepokojony leciał do Tokashiego.
-Tokashi!Tokashi!!!- krzyczał - musisz pójść ze mną ratować Kusię jest w rękach Strażników Strachu!!! - mówił jak najęty

Vicarris:

Gdy usłyszał głos Kusi i zobaczył w jakim jest stanie pojął, że Strażnicy to naprawdę złe stworzenia, moja strzałka nie mogła trafić w Kusie to niemożliwe... Po czym z jeszcze większą furią rzucił się na jednego ze strażników i to co poczuł zdziwiło go, zadrapał go , miał na swoich rękach krew samej śmierci ~więc jednak da się ich zranić ~ po czym znów zaatakował rannego

Akkarin

Animag w postaci ludzkiej stanął za Cujo, patrząc na niego kocim wzrokiem. Zmienił się w czarnego psa, a potem warczał na niego.

Cujo oderwał się na chwilę od "Zdobyczy".
-No co jest?!!-Zawarczał.

Snajper:
Wskoczył przed Cujo , zamienił się w smoka i zapytał:
- Animagu uspokój się bo uspokoję cię siłą!

Cujo
Nadal warczał. Chronią go? Godne śmiechu. Sam potrafi o siebie najlepiej zadbać. Obnażył kły, z pyska toczyła mu się ślina a oczy jarzyły się czerwonym blaskiem. Koniec. Stop. Zaatakował animaga.

Tokashi:
W tym samym momencie, gdy Cujo odwrócił się do Akkarin'a, omal nie dostał z kopyta.
- "Co Ty robisz głupi kundlu, na samym wstępie chcesz zginąć?" - powiedział, wskakując na bestię.

Akkarin

W tym momencie zmienił się w czerwonowłosego, patrząc na Gargulca.
- Nie chcę bójki...
Ostrzegł go oschłym tonem.

Snajper:
Widząc 2 walczące ze sobą stwory zmienił się w Gargulca i próbował ich rozdzielić , udało mu się to na jakiś czas.
- Uspokójcie się!!! bo zmienie się w Wilkołaka!! I was zagryzę osobiście!

Kusia:
Domyśliła się, że Vicarris nie wie że przemieniła się w bestie przez klątwę. Strażnik zaatakowany był zbyt głodny by walczyć.Vic wygrywał.Krzyknęła:-"Vicarris! nie zabijaj go! będziesz będziesz miał gorszą klątwę ode mnie!

Cujo
-Prędzej ja ciebie!-Odwarknął mu ale już się uspokoił.

Akkarin

- A Ty Gargulcu nie bądź taki wyrywny. Nie wiesz co potrafi Animag. - Powiedział, uśmiechając się do niego ciepło.

Vicarris:

Był zbyt zafascynowany walką, tym że zaraz zabije samą śmierć. I stało się jednym ciosem dobił go~teraz to ja będę wyznaczać zasady, to ja będę bogiem <złowieszczy śmiech~ po czym zwrócił się w stronę drugiego strażnika - Chcesz skończyć jak on? Pewnie nie, ale już za późno, i rzucił się na drugiego bożka-
uderzając szybciej, mocniej , celniej , ten padł po niespełna 20 ciosach

Tokashi:
Wiedział, iż gigantyczne zwierzę jest mu wdzięczne za uratowanie życia, lecz nadal zachowywał czujność.
- "Eh... kolejne bójki, wynikające z nieporozumień..." - przeszło mu przez myśl.
Następnie schylił łeb ku dołowi i poklepał bestię po grzbiecie, mówiąc:
- "Nazwę Cię Ginkaku, a teraz ruszaj. Nie mam zamiaru patrzeć na wygłupy innych."
Po czym ruszył, znikając bez śladu.

Kusia:
-"Grrrrrr... Vicarris, potworze"-Odwróciła się i uciekła.Nikt nie pokonał strażnika strachu...A za tym idzie wielka klątwa... Nikt nie wie jaka. Uciekała do Innych chciała im powiedzieć, i zniknąć...

Cujo
Wstał i z ociąganiem poszedł w dal. Po chwili zniknął za horyzontem.



Tokashi:
Pojawił się na ogromnej bestii, tuż przed Vicarris'em:
- "Co Ty najlepszego uczyniłeś? Chwilę mnie nie było, a Ty już zdążyłeś narozrabiać."
Zeskoczył z Ginkaku i pierdyknął Vicarris'owi z piąchy w mordę, pytając:
- "Czujesz ból?"



Akkarin

- Myślisz, że wszystko możesz. Tak nie jest. - Powiedział Animag, a jego kocie oczy patrzyły prosto w oczy Gargulca.

Vicarris:

Zaskoczony uderzeniem Tokashi'ego, a tym bardziej tym, że nawet go nie poczuł... i po chwili uśmiechnął się obnażajac kły
- Nie, i to jest piękne, a teraz mów, czego chcesz?

Tokashi:
Odpowiadając, umiejętnie wyszczerzył kły: "Mówisz, że nic nie czujesz, to musi być nie złe. Wiem co byś poczuł, ale nie po to tu przyszedłem."
Następnie spoglądnął wilkołakowi prosto w oczy, po czym schował kły, pytając: "Dlaczego akurat Ty? Co Cię skłoniło do tego czynu?" Pytał nadal nie okazując jakichkolwiek uczuć.

Demil
Eeech-Westchnął.Wtem podniusł pysk.
-Cujo dokąd zmierzasz?-Odrzekł


Snajper:
-Demil , Cujo ja nie uważam się za kogoś ponad wami , ja także nie chcę z wami walczyć , nie chcę mieć jeszcze więcej wrogów , walczmy razem , co wy na to? - powiedział próbując pogodzić siebie z bestiami. Nagle poczuł , że jego instynkt coś mu podpowiada , domyślił się , że chodzi o Vicarrisa.
Zmienił się w smoka i szukał go , aż znalazł , ale jego w złowieszczej formie , niszczył wszystko co napotkał.
- Co ty robisz??!! Opanuj się!!! - Vicarissowi nie spodobały się te uwagi , zaczął gonić Snajpera. A ten uciekł mu w lesie myśląc * co mu się stało, NIE! On zaatakował Strażnika Strachu!!! *

Vicarris:

Poszedł zapolować, poszedł wreszcie uśmiercić Snajpera... jego największego wroga. Znaleźć jego trop było łatwo, a tym bardziej, z bardziej czułymi zmysłami...
tak więc wyskoczył z krzaków tuż przed Snajperem zadając mu bolesny cios w klatkę piersiową
- A wy wynocha z tąd, teraz ja się nim zajmę- Stanął i patrzył jak cierpi, jak cierpi gargul

Cujo
Biegł. Zaczęło braknąć mu tchu więc przystanął. Chwilę potem pognał dalej aż zatrzymał się przed Vicarrisem.

Vicarris:

Wilkołak nagle poczuł, że stanął w miejscu, że coś odciągało go od Gargulca. Zrobiło mu się strasznie zimno i nie mógł się ruszyć. Dostrzegł jedynie trzech Animagów przemienionych w duchy, którzy trzymali prawą dłoń przed sobą. Vicarris:

Prze chwilę zdumion, w niecałą minutę zerwał się z bezruchu i rzekł do animagów:
- nie rozśmieszajcie mnie, jeśli chcecie stanąc na drodze ku śmierci Snajpera zróbcie to śmiało a zniszczę was tak jak jego
Po czym znów ciął powoli i głęboko ciało gargula


Cujo
-Walki.-Odpowiedział uśmiechnął się..Tak jakby. Z pyska znowu pociekła mu ślina a oczy rozjarzyły się na czerwono. Stop. Rzucił się na wilkołaka.

Vaness

Wtopiła się w cień. Nikt jej nie widział. Pobiegła przed siebie do ciemnej jaskini. Lecz w jaskini siedziała ogromna rozwścieczona harpia:

-pożałujesz, że tu weszłaś!- powiedziała i rzuciła się na chimerę.
-nie będzie ci tak łatwo!-krzyknęła Vaness i rzuciła się na harpię.

Vicarris:

-psie, czy ty nie wiesz, że ja już nie czuję bólu? Zabiłem bogów, teraz sam jestem jednym z nich <złowrogi śmiech> uderzył pa z całej siły pazurami.Po czy, poszedł dalej tropić Snajpera który mi uciekł.



    Tokashi:
    Ponownie pojawił się przed Vicarris'em, mówiąc:
    - "Racja, Snajper to tchórz. Na Twoim miejscu zrobił bym to samo. Ale czy to oznacza, że od razu trzeba stać się monstrum?"

Snajper:
Był zdezorientowany , nie wiedział co robić , o czym myśleć , * to nie może się skończyć tak muszę go jakoś odciągnąć od tej klątwy... * Podleciał do Demila.
- Zrób coś dla mnie proszę rozpowiedz każdemu kogo spotkasz , że Vicarrisa opętała klątwa , ten kto go spotka ma